Dzień dobry!
Jak Wam minęły ostatnie 2 tygodnie? :)
Ja wczoraj wróciłam z wakacji w Toskanii. Kto śledził mój profil na Facebooku, ten wie, ile wspaniałych miejsc miałam okazję zobaczyć, i ile pysznych potraw spróbować, choćby w czasie lekcji gotowania z włoskim kucharzem. Z wyjazdu przywiozłam prawie 2000 zdjęć! (tak bardzo chciałam wszystko uwiecznić) i jak tylko uda mi się z nimi uporać, zaproszę Was wycieczkę po toskańskich wzgórzach i do toskańskiego stołu:) Tymczasem mam dla Was prostą sałatkę, którą przygotowałam krótko przed wyjazdem.
Lubicie gotowaną fasolkę z dodatkiem bułki tartej? A może właśnie za nią nie przepadacie? Niezależnie od Waszej odpowiedzi, koniecznie spróbujcie sałatki z fasolką, pomidorkami i pangrattato, czyli włoską odpowiedzią na tartą bułkę. Pangrattato jest chrupiące i ma aromat czosnku – fasolka z jego dodatkiem jest po prostu przepyszna!:)
Dla Włochów chleb to święty pokarm – czerstwe pieczywo nigdy nie ląduje w koszu, tylko staje się elementem pysznego dania. Dlatego Włosi wymyślili pangrattato, czyli rodzaj kruszonki z lekko czerstwego chleba, który smaży się na oliwie lub piecze z oliwą w piekarniku.
Z Włoskiego pane grattato oznacza \”tarty chleb\”, jednak ponieważ pieczywo kruszy się zazwyczaj ręcznie, a jego kawałki są znacznie większe niż w naszej tartej bułce, według mnie bardziej trafnym określeniem jest po prostu \”okruchy chleba\”. Po rozdrobnieniu pieczywo miesza się zazwyczaj z rozdrobnionym czosnkiem i ziołami. Możliwy jest też dodatek parmezanu, anchois czy chilli.
Pangrattato to znakomita posypka do pieczonych i gotowanych warzyw, sałatek, ale również makaronu. Spaghetti pangrattato, czyli makaron z anchois, cytryną, tymiankiem i okruchami chlebowymi to jedno z ulubionych dań mojego Męża. W Toskanii spotkałam się z bardzo podobną potrawą – Pici con le Briciole, czyli produkowany pod Sieną makaron w kształcie grubszego spaghetti, z okruchami chlebowymi i anchois. Jak widzicie, Włosi tak bardzo nie chcą marnować chleba, że dodają go nawet do swojego ulubionego produktu – makaronu:) Ja z kolei zachęcam Was do przygotowania poniższej sałatki, która odmieni dobrze Wam znaną gotowaną fasolkę szparagową. Zapraszam!
- po 200 g fasolki zielonej i żółtej ( w sumie 400 g), pokrojonej na kawałki długości kciuka
- 400 g pomidorków koktajlowych, pokrojonych na połówki (u mnie miniaturowe pomidory malinowe, pokrojone na ćwiartki)
- 1/2 małej czerwonej cebuli, pokrojonej w drobną kostkę
- 2-3 kromki lekko czerstwego białego chleba pokruszonego
- 3,5 łyżki oliwy extra vergine
- 3 łyżeczki świeżych listków tymianku
- 2 ząbki czosnku, rozgniecione
- 1 łyżka czerwonego octu winnego
- sól, pieprz
- Rozgrzej piekarnik do 190 stopni C. Na blasze wymieszaj pokruszony chleb z rozgniecionym ząbkiem czosnku, 1,5 łyżki oliwy i tymiankiem. Piecz przez 5 minut, od czasu do czasu mieszając, aż chleb stanie się złoty i chrupiący. Wyjmij blachę z piekarnika i odstaw do przestygnięcia.
- Fasolkę blanszuj we wrzącej wodzie przez 3-4 min. (powinna pozostać lekko twarda), następnie przelej zimną wodą i odstaw.
- W dużej misce wymieszaj pozostałą oliwę, ocet winny, drugi ząbek czosnku rozgnieciony przez praskę, trochę soli i pieprzu. Dodaj fasolkę oraz pomidorki koktajlowe i wszystko wymieszaj. Posyp okruchami chlebowymi i podawaj.
Podoba Ci się ten przepis? Śledź moją stronę na Facebooku lub Google +, aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami.