Clafoutis - ciasto z wiśniami
Dzień dobry,
Dziś chciałam Was zaprosić do przygotowania rustykalnego deseru wywodzącego się z francuskiej wsi.
Clafoutis to pieczony deser pochodzący z regionu Limousin w środkowej Francji. Tradycyjnie przygotowuje się go z ciemnych czereśni, które zalewa się naleśnikowym ciastem i piecze, aż ciasto się ładnie przyrumieni, następnie posypuje cukrem pudrem i podaje jeszcze ciepły. Jednak można spotkać wiele wersji tego ciasta - z wiśniami, śliwkami, porzeczkami, jeżynami czy żurawiną. Choć puryści stwierdzą, że gdy do ciasta dodamy inne niż czereśnie owoce, to prawidłowo wypiek nazywa się flaugnarde.
Ale czy to ważne?:)
Ważne jest to, że clafoutis to przepyszny, nieskomplikowany wypiek, takie domowe ciasto z duszą. Prosty deser, który francuskie mamy i babcie przygotowywały dla swoich dzieci i wnucząt, gdy te prosiły o coś słodkiego. Serdecznie zapraszam Was po przepis!
Clafoutis przypomina wielki, pieczony naleśnik, choć w konsystencji przywodzi na myśl bardziej budyń. To za sprawą dość rzadkiego, mleczno-jajecznego ciasta jedynie z odrobiną mąki. Nie bez powodu niektórzy porównują go do flanu i myślę, że coś w tym jest.
Do przygotowania clafoutis nie potrzeba robota kuchennego, wystarczy miska i trzepaczka. Jedyna trudność to wydrylowanie wiśni. W klasycznym clafoutis w czereśniach pozostawiano pestki, które w czasie pieczenia wydzielały substancję (amygdalinę) o migdałowym aromacie. Ja jednak wolę wypestkować owoce i dodać do ciasta trochę ekstraktu migdałowego. Dlatego pożyczyłam od mojej Mamy specjalny przyrząd - drylownicę, którą pokazywałam Wam na Facebooku. Sprawdza się świetnie, choć po wszystkim cała kuchnia jest w soku wiśniowym (dzięki za zmywalne ściany:)) Jeżeli nie macie dostępu do drylownicy, możecie wypestkować owoce ręcznie, robiąc w nich małe nacięcia i wyłuskując pestki.
Jeżeli lubicie słodkości na śniadanie, możecie przygotować clafoutis bez śmietany, aby było lżejsze i zmieszać składniki, tak jakbyście robili ciasto na naleśniki.
Jeżeli lubicie słodkości na śniadanie, możecie przygotować clafoutis bez śmietany, aby było lżejsze i zmieszać składniki, tak jakbyście robili ciasto na naleśniki.
Clafoutis przygotowałam specjalnie na akcję Mirabelki "W wiśniowym sadzie". Razem ze mną desery z wiśniami przygotowały Mirabelka i Panna Malwinna.
Clafoutis - ciasto z wiśniami
przepis z książki Zdrowa kuchnia prosto z targu Jogi Liano & Tasha Deserio
czas przygotowania: 20 min. + pieczenie 55 min.
Składniki:
- 500 g wydrylowanych wiśni (lub ciemnych czereśni)
- 250 ml tłustego mleka
- 60 ml śmietany 30% tł.
- 4 łyżki przesianej mąki (typ. 450 lub 500)
- 4 jajka, ogrzane do temperatury pokojowej
- 125 g cukru
- szczypta soli
- 1/2 łyżeczki ekstraktu migdałowego lub 2-3 krople aromatu migdałowego
- masło do wysmarowania formy
- cukier puder do posypania
Przygotowanie:
- Nagrzej piekarnik do temperatury 180 stopni C. Żaroodporne naczynie posmaruj masłem i ułóż w nim wiśnie.
- W rondelku na średnik ogniu podgrzej mleko oraz śmietanę, aż prawie zaczną wrzeć. Zdejmij z ognia i dodawaj po trochu mąkę energicznie mieszając trzepaczką, aby nie powstały grudki.
- W misce roztrzep jajka z cukrem i solą. Dodaj mieszaninę mleka, śmietany i mąki oraz ekstrakt migdałowy. Wymieszaj do powstania gładkiego rzadkiego ciasta. Zalej nim wiśnie i wstaw ciasto do piekarnika. Piecz przez 45-55 min (ja piekłam 55 min.), aż lekko zbrązowieje na wierzchu. Podawaj na ciepło lub na zimno posypane cukrem pudrem.
Życzę Wam smacznego!
Zuzia z Chilli, Czosnek i Oliwa
Zuzia z Chilli, Czosnek i Oliwa
Bardzo ciekawy wpis. :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
truskawkowa-fiesta.blogspot.com
Wygląda wspaniale. Od paru lat mam ochotę zrobić clafoutis ale ciągle jakoś się za niego nie zabrałam ;)
OdpowiedzUsuńJa również przymierzam się do tego ciasta od lat i coś mnie zawsze powstrzymywało. A bardzo jestem ciekawa, jak smakuje. Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny, w takim razie i ja się przyznam, że chciałam zrobić clafoutis od kilku lat i powiem Wam, że było warto:) Ciasto w smaku jest mleczno-jajeczne z nutką migdałów, co przyjemnie współgra z wiśniami. Dziękuję za komentarze:)
OdpowiedzUsuńSuper przepis, na pewno wypróbuję :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, mam nadzieję, że będzie smakowało:)
UsuńMarzy mi się od dawna :)
OdpowiedzUsuńTeż się bawiłam niedawno drylownicą do wiśni, po 4 kilogramach kuchnia wyglądała, jakbym w niej kogoś zamordowała. W raczej brutalny sposób...
A jak się nie ma drylownicy, to najłatwiej pozbawiać wiśnie pestek zapałką - wciskać koniec (ten bez siarki rzecz jasna) w "spód" wiśni, a pestka wyskoczy dziurką po ogonku :) Zdecydowanie łatwiej, niż każdy owoc nacinać, choć nie jest to tak wydajne, jak drylownica :)
Dziękuję Gin za cenną radę - sposobu z zapałką nie znałam, a wydaje się bardzo sprytny:)
UsuńTeż zawsze pożyczam drylownicę od Mamy. W ubiegłym roku zapomniałam i spędziłam wiele godzin przy drylowaniu 3 kg wiśni..agrafką :D
OdpowiedzUsuńTakie dziwne konstrukcje jak drylownica wbrew pozorom są nieocenione, jednak zazwyczaj przydają się tylko raz w roku. Dlatego cieszę się, że mogę pożyczać ją od Mamy, bo raczej w moim małym mieszkaniu nie miałabym dla niej miejsca. Sposób z agrafką też brzmi sprytnie, zapamiętam na przyszłość:)
Usuń