Recenzja książki "The Lebanese Kitchen" Salma Hage
Dzień dobry,
Mam nadzieję, że mieliście udane Święta Wielkanocne :) Dziś przygotowałam dla Was recenzję książki "The Lebanese Kitchen" Salmy Hage - przepięknie wydanego przewodnika po tradycyjnej, domowej kuchni libańskiej. Jeżeli smakuje Wam hummus, tabbouli oraz kibbeh i pociągają bliskowschodnie klimaty, ta pozycja powinna Was zainteresować.
To ponad 3 kilogramowe tomisko to coś więcej niż zwyczajna książka kucharska - z ponad 500 przepisami przypomina mi bardziej encyklopedię. Wątpię, czy kiedykolwiek będę potrzebowała kolejnej pozycji o kuchni libańskiej. Wyobraźcie sobie - nawet gotując codziennie jedno danie z tej książki nie jestem w stanie w ciągu roku wypróbować ich wszystkich!
Jak dotąd jest to również najpiękniej wydana pozycja w całej mojej biblioteczce. Zatem zapraszam Was na recenzję książki!
"The Lebanese Kitchen" to książka o kuchni domowej, składającej się z potraw prostych, sezonowych, a przede wszystkich przepełnionych miłością, przygotowanych z myślą o rodzinie i przyjaciołach.
Jej autorka, Salma Hage, dorastała w licznej rodzinie na północy Libanu. Jako najstarsza z 12 rodzeństwa, wcześnie zaczęła pomagać w kuchni i sztuki gotowania nauczyła się od najlepszych możliwych nauczycielek - swojej mamy, babci i teściowej. W latach 60. wyemigrowała do Londynu, zaczęła zajmować się gotowaniem profesjonalnie, by w końcu zostać szefem kuchni w dużej firmie cateringowej. I choć na co dzień musi sprostać gustom Brytyjczykom, w domu nadal przygotowuje potrawy według tradycyjnych przepisów, które przywiozła z domu.
W "The Lebanese Kitchen" zamieściła ich aż 500! Zbiór receptur jest kompletny - od podstawowych przepisów na libańskie mieszanki przypraw, sosy i ciasto, poprzez mezze, sałatki, zupy, dania rybne, mięsne i warzywne, aż po chleby, ciasta, desery, napoje i przetwory. W ostatnim rozdziale książki Salma zaprosiła znanych libańskich szefów kuchni i blogerów, aby podzielili się swoimi przepisami. Po prostu "ful pakiet"!
Popularne potrawy znajdziecie często nawet w kilku wariantach, np. falafele tradycyjne, z marchewką i z cukinią, tabbouli klasyczne i zimowe, a także 8 wersji hummusu. Jednak najciekawsze jest zgłębianie tajników domowej kuchni libańskiej i odkrywanie jej nieznanego oblicza.
Przepisy zostały opisane w przejrzysty sposób, ilości składników podano w gramach (obok "cupsów") lub miarach kuchennych, temperaturę w stopniach Celsjusza, więc nie trzeba nic przeliczać. Niestety zdjęcia potraw umieszczono tylko przy niektórych recepturach, za to są one bardzo klimatyczne i niezwykle apetyczne. Dodatkowo, na stronie internetowej książki możecie obejrzeć filmy, na których Salma prezentuje wybrane przepisy. Nie jesteście pewni jak uformować ciasteczka ma'mool - nie ma problemu, wszystko zobaczycie na filmie :)
Jak już wspominałam, "The Lebanese Kitchen" została przepięknie wydana. Każda jej strona cieszy oko dopracowanymi detalami graficznymi utrzymanymi w czerwono-zielonej kolorystyce flagi Libanu oraz orientalnej stylistyce. Książka ma grubą okładkę, została porządnie zszyta (co jest szczególnie istotne przy tak grubym tomie), posiada dwie materiałowe zakładki (a jakże - w kolorze czerwonym i zielonym). Napisany przez Maureen Abood wstęp na temat autorki oraz kuchni libańskiej opatrzony jest zdjęciami z lokalnego targu oraz pięknych krajobrazów. Oczywiście największe wrażenie robi na mnie ząbkowany bok książki, może jest nie do końca praktyczny, ale z pewnością wyróżnia tę pozycję od wszystkich pozostałych.
Niestety książka nie została wydana w języku polskim. Ale jej wersja angielska jest dostępny w kilku polskich księgarniach, więc powinniście ją dostać bez problemu.
Plusy:
- kompletna książka o libańskiej kuchni
- przepisy zarówno popularne, jak i te mniej znane
- przejrzysty opis receptur
- pięknie, starannie wydana
- bardzo apetyczne zdjęcia
Minusy:
- jej rozmiary - trudno ją przeglądać do poduszki i znaleźć na nią miejsce w kuchni, gdy z niej gotujemy
- brakuje mi wstępów od autorki przed przepisami, lubię sobie poczytać o poszczególnych potrawach
- książka nie została wydana po polsku
Cena: 150-170 zł
Przepisy z książki:
***
![]() |
Gołąbki w liściach winogron |
![]() |
Falafele z marchewką |
Potrawy zapewne wydają się wprost magiczne :) Książka ma ciekawą oprawę, bardzo nam się podoba :)
OdpowiedzUsuńPotrawy zapewne wydają się wprost magiczne :) Książka ma ciekawą oprawę, bardzo nam się podoba :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie przepieknie wydana ksiazka i dosyc kosztowna. Tez mysle, ze inne pozycje o tej kuchni raczej sie nie przydadza. Szkoda, ze nie do wszystkigo sa zdjecia, ale wyobrazam sobie, ze byloby to srednio wykonalne, bo wowczas musialaby liczyc ze 3 tomy:-)
OdpowiedzUsuńJa zawsze wrzucam w internet nazwe dania, co do ktorego konsystencji, czy sposoby formowania mam watpliwosci.
Książka kosztuje nie mało, ale w sumie za tę ilość przepisów i piękną oprawę warto. Mi się udało ją kupić akurat taniej, na spotkaniu dla blogerów, za ok. 120 zł, więc warto korzystać z takich okazji :)
UsuńBardzo czekalam na te recenzje, bylam ciekawa Twojej opinii. Widze, ze nawet wstawilas fotke potrawy, ktora ja zamiescilam u siebie na blogu :)) Trafnie ujelas wszystko. Ja korzystam z niemieckiej wersji tej ksiazki. Mnie nie zawsze pasuja ilosci i podany czas gotowania. Moze to wynikac z mnostwa czynnikow, jednak poczatkujacych moze zniechecic. A Tobie?
OdpowiedzUsuńJuz jestem ciekawa Twojej kolejnej propozycji z tej ksiazki, ja w najblizszych dniach 'zablysne' marchewkowym falaflem. Pozdrawiam cieplo. Ewa
Marchewkowe falafele są przepyszne! Ja nie zauważyłam problemów z ilościami składników, ale pewnie testowałyśmy inne potrawy, przecież tyle jest ich w książce :) Np. te marchewkowe falafele zrobiłam zgodnie z przepisem i według mnie smakują rewelacyjnie, szczególnie ilości przypraw są doskonale wyważone. Również pozdrawiam ciepło!
UsuńBardzo pięknie wydana ksiażka ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze kilka lat temu , przed przeprowadzką do Gdyni lubiłam zaglądać do Samiry na tyłach Biblioteki Narodowej. Wpadałam tam po zakupy, czasem na obiad. Dziś sobie o tym wszystkim przypomniałam i zatęskniłam :( Ciekawa recenzja. Może wielka sympatia jaką darzę Nadine Labaki zaprowadzi nas kiedyś do Libanu i skorzystamy z tej książki. Pozdrawiam i dziękuję za recenzję :) M.
OdpowiedzUsuń