Jarmark bożonarodzeniowy pod Narodowym. Bez klimatu Świąt.
Dzień dobry,
W przeddzień Wigilii nie będę raczyć Was przepisami (menu z pewnością i tak już macie domknięte), tylko chciałam Was zaprosić na krótką relację z mojej wizyty na Warszawskim Jarmarku Bożonarodzeniowym pod Stadionem Narodowym. Nie będzie jednak tak świątecznie i magicznie, jak sobie to wyobraziłam, ponieważ wbrew obietnicom organizatorów daleko mu do austriackiego klimatu.
O jarmarku na warszawskiej Starówce, miejscu według mnie najodpowiedniejszym, trzeba chyba ostatecznie zapomnieć. Nie wiem, czy chodzi o kwestie zakłócania spokoju mieszkańcom Starego Miasta, czy może o pragnienie przyciągnięcia warszawiaków do nowych budowli (przed rokiem do odremontowanego Dworca Centralnego i teraz do dumy miasta - Stadionu Narodowego). Nie zmienia to faktu, że dawny jarmark na Starówce, wśród klimatycznych kamienic, pozostawił u mnie wspomnienie magiczne.
A przecież typowe jarmarki bożonarodzeniowe, których tradycja wywodzi się terenów Austrii i Niemiec, powinny odbywać się na ulicach i placach starszych części miast. Do najsławniejszych świątecznych targów należą te organizowane w Berlinie, Dreźnie, Frankfurcie, Kolonii czy Wiedniu. Można powiedzieć, że Polska to nie Niemcy czy Austria, ale na przykład we Wrocławiu od lat organizowany jest na Rynku jarmark, któremu udało się przenieść odpowiedni klimat (przeczytajcie choćby relację Bartoldzika).
Tymczasem stragany usytuowane pod Stadionem Narodowym po prostu mnie zawiodły. Nie udało mi się poczuć świątecznej atmosfery pomimo "klimatycznego" oświetlenia oraz gwiazdkowej muzyki rozbrzmiewającej z głośników. Ogromna sylwetka Stadionu i ruchliwe rondo tuż obok psuły wszystko.
Warszawski jarmark składa się z kilkudziesięciu ustawionych w dwóch rzędach drewnianych domków, w których mieszczą się kramiki sprzedawców. Asortyment standardowy jak na tego typu imprezach: słodycze, ciasta, grzane wino, wędliny, chleby, propozycje prezentów, a także pierogi, bigosy i kiełbasy. Tylko jakoś tak mało tego i całość można obejść w 15 minut.
Z ciekawych stoisk to serdecznie polecam Wam Czekoladowy Warsztat sprzedający perfekcyjnie oddane narzędzia wykonane z czekolady w kakaowej posypce. Taka jadalna suwmiarka czy klucz francuski może być fajnym prezentem dla niejednego majsterkowicza. My także skusiliśmy się na zakup takiego nietypowego upominku :)
Zawitałam też do budki sprzedającej pieczone kasztany, świąteczny przysmak z południa Europy. Jedliśmy je z Mężem po raz pierwszy - smakowały jak skrzyżowanie ziemniaka i orzechów :)
Spodobały mi się też urocze "ciasteczka-bałwanki" w jednej z cukierni, na które zachorował synek mojej koleżanki.
Niestety nic więcej dobrego o warszawskim jarmarku nie mogę napisać. Nawet rok temu, pod nieszczęsnym Dworcem Centralnym, jarmark miał ciekawszy asortyment i kupiłam na nim piękną drewnianą deskę od Pana z Litwy.
Chyba nigdy nie napisałam tak negatywnego posta, ale zwyczajnie wkurza mnie to, że Warszawie brakuje jarmarku bożonarodzeniowego z prawdziwego zdarzenia, takiego z magicznym świątecznym klimatem. Na przykładzie innych polskich miast (choćby Wrocławia), wiemy, że jest to wykonalne. A tymczasem Starówka stoi pusta i nic się na niej nie organizuje...
Kochani, a jak jest z jarmarkami świątecznymi w Waszych miastach?
Warszawski jarmark składa się z kilkudziesięciu ustawionych w dwóch rzędach drewnianych domków, w których mieszczą się kramiki sprzedawców. Asortyment standardowy jak na tego typu imprezach: słodycze, ciasta, grzane wino, wędliny, chleby, propozycje prezentów, a także pierogi, bigosy i kiełbasy. Tylko jakoś tak mało tego i całość można obejść w 15 minut.
Z ciekawych stoisk to serdecznie polecam Wam Czekoladowy Warsztat sprzedający perfekcyjnie oddane narzędzia wykonane z czekolady w kakaowej posypce. Taka jadalna suwmiarka czy klucz francuski może być fajnym prezentem dla niejednego majsterkowicza. My także skusiliśmy się na zakup takiego nietypowego upominku :)
Zawitałam też do budki sprzedającej pieczone kasztany, świąteczny przysmak z południa Europy. Jedliśmy je z Mężem po raz pierwszy - smakowały jak skrzyżowanie ziemniaka i orzechów :)
Spodobały mi się też urocze "ciasteczka-bałwanki" w jednej z cukierni, na które zachorował synek mojej koleżanki.
Niestety nic więcej dobrego o warszawskim jarmarku nie mogę napisać. Nawet rok temu, pod nieszczęsnym Dworcem Centralnym, jarmark miał ciekawszy asortyment i kupiłam na nim piękną drewnianą deskę od Pana z Litwy.
Chyba nigdy nie napisałam tak negatywnego posta, ale zwyczajnie wkurza mnie to, że Warszawie brakuje jarmarku bożonarodzeniowego z prawdziwego zdarzenia, takiego z magicznym świątecznym klimatem. Na przykładzie innych polskich miast (choćby Wrocławia), wiemy, że jest to wykonalne. A tymczasem Starówka stoi pusta i nic się na niej nie organizuje...
Kochani, a jak jest z jarmarkami świątecznymi w Waszych miastach?
***
Oj, Zuzia, jak mi też to boli :-( Nawet nie potrafiłam siebie zmusić wybrać się pod stadion... nie chcę mi się psuć wrażeń ze Starówki... Dziękuję Ci za wpis, teraz wiem, że dobrze robię. Pan z Litwy miał bardzo ciekawe rzeczy, również mam kilku... Chętnie bym wybrała się do Salzburgu, tam jest świetnie;-)
OdpowiedzUsuńJa też chętnie zobaczyłabym taki jarmark w prawdziwego zdarzenia. Moi rodzice mieli okazję w tym roku odwiedzić jarmark w Berlinie :)
UsuńOooo kasztany! :D ostatnio bardzo je polubiłyśmy i bardzo chciałybyśmy spróbować je kupując na jakimś jarmarku :) Poza tym bardzo nie lubimy śniegu... ale na święta przez te kilka dni troszeczkę mogłoby spaść xD
OdpowiedzUsuńMi też brakuje śniegu :) A kasztany nam też bardzo zasmakowały :)
UsuńNie jestem rodowitą Warszawianką, ale pokochałam te miasto. Niestety irytują mnie takie właśnie wydarzenia. W moim rodzinnym mieście jarmark świąteczny organizowany jest na zabytkowym rynku (ba, chyba wszystkie imprezy są organizowane na rynku!) i ma niesamowity klimat. A w Warszawie odwrotnie niż w całej Polsce i na świecie - to, co dobre zmienia się na gorsze...
OdpowiedzUsuńTo prawda, dawny jarmark był fajny, ale chyba trzeba o nim zapomnieć. Warszawa ma duży problem z wykorzystaniem Starówki w przeciwieństwie do innych polskich miast.
UsuńU nas sa takie jarmarki w kazdym mniejszym i wiekszym miasteczku (jak wiesz mam te przyjemnosc mieszkac w DE:) Kazdy ma swietny klimat i pamietam, ze kiedy odwiedzilam taki jarmark po raz pierwszy bylam zachwycona. Bylam tez kilka razy w Kolonii: jest pieknie ale jak dla mnie stanowczo za duzo ludzi, nie lubie takich tlumow ;) A pieczone kasztany i ja lubie ;)
OdpowiedzUsuńSpokojnych i rodzinnych Swiat Ci zycze!
Zazdroszczę tych pięknych jarmarków :)
UsuńRównież życzę Tobie radosnych, rodzinnych Świąt :)
Jarmark na Starówce jest tylko, że wokół murów
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, dziękuję za informację :)
UsuńSzkoda. Warszawska starówka ma swój urok i magię. Mój Kraków nie zawiódł mnie i jak co rok jarmark odbył się w Rynku :) Nie wyobrażam sobie, że mogłoby go zabraknąć.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
Ewa
Spędziłem ostatni weekend w Warszawie i trochę mnie zdziwiło, że poza murami nic w ścisłym centrum starówki nie było. No poza kilkoma budami przy lodowisku. Pod stadion nie dotarłem, ale jak widzę nie mam czego żałować. Fajnie jednak, że podobnie jak w Krakowie jarmarki są nadal aktywne, mimo ze już po świętach.
OdpowiedzUsuńPodobała mi się natomiast choinka na Placu Zamkowym i ozdoby na Krakowskim Przedmieściu :-)