Warsztaty fotografii kulinarnej z Kingą z GreenMorning.pl – Relacja

przez Zuzanna
kurs fotografii kulinarnej z Kigną recenzja

Dzień dobry,
Odkąd w zorganizowanym przez Kingę konkursie urodzinowym wygrałam udział w jej warsztatach fotografii kulinarnej tym oto wpisem, dostaję od Was pytania, czy kurs już się odbył, jak było, co robiłyśmy i czy go polecam. Przygotowałam dla Was zatem relację, która mam nadzieję odpowie na wszystkie Wasze pytania (a gdyby nie, to zadawajcie pytania w komentarzach :)).

Przede wszystkim byłam mile zaskoczona, że w ramach nagrody spotkałyśmy się aż dwa razy, z czego pierwszego dnia skoncentrowałyśmy się na teorii (zagadnieniach kompozycji), a drugiego na fotografowaniu. Z tego co mówiła mi Kinga, jest to forma kursu, którą wprowadziła dla swoich kursantów od niedawna, o ile oczywiście czas i pieniądze im na to pozwalają. Według mnie 2-dniowy kurs ma dużo sensu. Elementy kompozycji to temat rzeka, w ciągu 6 godzinnego pierwszego spotkania ledwo zdążyłyśmy go jako tako omówić i na robienie zdjęć po prostu nie starczyło nam czasu.

Być może kilka godzin omawiania teorii będzie wydawać się Wam stratą czasu, bo czy nie lepiej uczymy się po prostu robiąc zdjęcia? Nie do końca.

Dobremu fotografowi dobre zdjęcie nie wychodzi przez przypadek, lecz jest efektem szeregu przemyślanych działań. Aby poprawnie skomponować zdjęcie, trzeba zrozumieć, jakie elementy składają się na ową kompozycję i dlaczego niektóre fotografie wydają się harmonijne i przekłuwają naszą uwagę, a przy oglądaniu innych czujemy, że coś jest nie tak.

kurs fotografii kulinarnej z Kigną recenzja

Ja od ponad dwóch lat staram się sama dokształcać na temat fotografii kulinarnej, więc coś już na temat kompozycji wiedziałam. Jednak nie przypuszczałam, jak wiele elementów omówionych przez Kingę na kursie będzie dla mnie nowych.

Na przykład, jak na odbiór zdjęcia wpływają znajdujące się na fotografii linie (te wszystkie ułożone ukośnie łyżki i widelce, na które nie zwracamy większej uwagi, kierują wzrok widza, czasem nie tam, gdzie byśmy sobie tego życzyli), jak ważna jest prosta linia horyzontu (jak nam się niechcący przekrzywi aparat, to potem wszystko na zdjęciu spada), a także które kształty są miłe dla oka. Uczyłyśmy się ponadto o kolorach, o planowości kompozycji, o przedplanie (pojęcie dla mnie zupełnie nowe), o fakturach, rytmie i pokrewieństwie. Kinga tłumaczyła mi wszystko na przykładach – zdjęciach moich, swoich oraz innych osób.

Szczególnie cieszyłam się na krytykę moich zdjęć! Nikt znający się na fotografii ich dotąd nie oceniał i byłam bardzo ciekawa, jak sobie radzę i nad czym powinnam pracować. Kinga zwróciła moją uwagę między innymi na używane przez mnie kąty fotografowania i poleciła robienie zdjęć bądź z kątów niskich (prawie z wysokości stołu) lub pod kątem 90 stopni, tzw. top-down, ponieważ dają one bardziej interesujący efekt.

Okazało się również, że mam problem z ostrością. Moje zdjęcia nie są ostre w tych miejscach, w których powinny być, a winą jest między innymi fakt wybierania przeze mnie złego punktu ostrości. Powinnam także zadbać o większą harmonię na moich zdjęciach, usuwając niepotrzebne krzywe linie, nadmiar elementów i kolorów, który dekoncentruje widza.

Penne z cukinią i kiełbasą. Jest pstrokato, jest bałagan, makaron jest nieostry, a sztućce kierują wzrok widza poza kadr. A, i jeszcze wszystko wygląda, jakby spadało :)

c239d img 3044

Ponadto Kinga pokazała mi swoje studio fotograficzne, urządzone w jednym z pokoi (w sumie niedużym) jej domu. To studio to nic wyszukanego – ot postawiony przy oknie stół i zgromadzone w jednym miejscu tła, tkaniny i akcesoria kuchenne. Naczynia i sztućce Kinga trzyma w szufladach komody posegregowane według kolorów tęczy oraz osobno w kolorach neutralnych. Taka organizacja znacznie ułatwia dopieranie elementów do siebie w czasie komponowania zdjęcia. Dla mnie jest to wzór póki co nie do osiągnięcia – ze względu na małe gabaryty mojego mieszkania, naczynia do fotografii trzymam zarówno w kuchni, salonie, jak i w komodzie sypialni:) Ale przekonałam się także, że piękne zdjęcia ukazujące się w magazynach kulinarnych nie muszą powstawać w profesjonalnym studiu fotograficznym – wystarczy odpowiednio zorganizowany pokój.

Gdy już jesteśmy przy domu Kingi, to jest on w całości przepięknie urządzony. Każdy pokój i pomieszczenie mógłby stanowić tło do sesji fotograficznej, mnóstwo w nim pięknych bibelotów, które zdradzają zamiłowanie Kingi do otaczania się pięknem oraz szukania go wokół siebie.

Na zakończenie pierwszego spotkania dostałam od Kingi pracę domową (widzicie, lekko nie ma!). Miałam obejrzeć i przeanalizować 100 pięknych fotografii kulinarnych, odszukując w nich co najmniej 7 użytych przez autora narzędzi kompozycyjnych. Pewnie Wy również oglądacie w Internecie czy czasopismach kulinarnych mnóstwo zdjęć, starając się coś podłapać lub się zainspirować. Ale czy kiedyś staraliście się je przeanalizować? Tak naprawdę zobaczyć i zrozumieć, dlaczego to zdjęcie jest dobre? Na początku nie było łatwo, ale z czasem weszło mi to w krew, jednocześnie ułatwiając zapamiętanie poznanych na kursie Kingi zagadnień kompozycji. Zaczęłam też dostrzegać co w zdjęciach mi się podoba, umożliwiając mam nadzieję w przyszłości, stworzenie własnego stylu.

kurs fotografii kulinarnej z Kigną recenzja

Na fotografowanie umówiłyśmy się z Kingą po około miesiącu od naszego pierwszego spotkania. Było to spowodowane jej napiętym grafikiem (więc jeśli chcecie się do niej zapisać, dzwońcie do niej szybko), ale mi pozwoliło na przyswojenie zdobytej wiedzy. Mam takie szczęście, że mieszam niedaleko Kingi, dlatego spotkałyśmy się w moim mieszkaniu, aby pofotografować w moich codziennych warunkach. Dzień był bardzo pochmurny i deszczowy, do tego poranek (a ja zazwyczaj robię zdjęcia po południu), byłam więc bardzo ciekawa, co z tego wyjdzie.

Bohaterem naszej sesji stała się ciecierzyca, ze względu na planowaną przez mnie na bloga turecką sałatkę. Kinga rozejrzała się po moich akcesoriach kuchennych i szybko wybrała platerowaną tacę, którą kupiłam dawno temu i przyznam się, rzadko umieszczałam na swoich zdjęciach. Teraz będę sięgać po nią dużo częściej, bo na zdjęciach wyszła przepięknie!

Postanowiłyśmy, że zdjęcia będą w ciemnych, mrocznych klimatach. Gdy mamy do dyspozycji mało światła (a ten dzień zdecydowanie nie oferował go zbyt wiele), warto sięgnąć po ciemne tła i akcesoria. Jak nauczyła mnie Kinga – biała i jasna stylizacja wymaga dużej ilości światła, dlatego jesienią i zimą warto skłonić się ku \”dark photography\”.

Bardzo się cieszę, że miałam okazję fotografować razem z Kingą. Zobaczyłam jak pracuje, na co zwraca uwagę w czasie komponowania zdjęcia. Doświadczenie tym cenniejsze dla mnie, że używałyśmy mojego aparatu, moich teł i akcesoriów. Wiecie, wymówki typu \”zdjęcie mi nie wyszło, bo nie mam takiej ładnej zastawy\” już nie przejdą :)

Moja patera posłużyła ze interesujące tło dla ciecierzycy. Sama nie wpadłabym na pomysł, aby tak ją wykorzystać.

kurs fotografii kulinarnej z Kigną recenzja
Po skończonej sesji przeniosłyśmy się do domu Kingi, ponieważ chciałam zobaczyć, jak obrabia zdjęcia w programie komputerowym. Obecnie używam darmowego oprogramowania dodawanego do Canona i nawet usiadłyśmy przy nim wspólnie z Kingą, jednak okazało się, że nie daje on zbyt wielu możliwości, a praca w nim jest żmudna w porównaniu do programu, którego używa Kinga (Adobe Camera RAW). Tak więc Kinga pokazała mi, jak wygląda jej proces obrabiania zdjęcia, co na pewno przyda mi się w przyszłości. Teraz po prostu nie mogę patrzeć na swój program, wiedząc, co mogą inne.

A mogą świetne rzeczy! Oczywiście naszym celem powinno być zrobienie idealnego zdjęcia aparatem i jak najmniejsza jego obróbka. Jednak okazuje się, że pewnych efektów nie da się osiągnąć bez pomocy programu komputerowego. Mówię Wam to po to, abyście nie mieli niepotrzebnych kompleksów. Bardzo podoba mi się dark photography i staram się nauczyć tego stylu, jednak nie udawało mi się uzyskać efektu ładnie oświetlonego obiektu na bardzo ciemnym tle. Kinga wyjaśniła mi, że coś takiego można osiągnąć tylko w studio przy sztucznym oświetleniu, albo korzystając właśnie z programu komputerowego, za pomocą którego przyciemnimy tło. Dlatego pojechałyśmy do niej i pokazała mi, jak ona osiąga taki efekt.

W rzeczywistości tło na zdjęciach nie było takie ciemne. Kinga, mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że uchyliłam rąbka tajemnicy :)

kurs fotografii kulinarnej z Kigną recenzja

To właśnie jest super w Kindze – na kursie bardzo chce odpowiedzieć na twoje wszystkie pytania i pomóc w każdym problemie. I tak np. nauczyła mnie korzystania z manualnego ustawiania ostrości, ustawiła podgląd zdjęć w aparacie, dała rady dotyczące przygotowywania teł do zdjęć. Kinga indywidualnie dostosowuje program kursu do uczestnika, co gwarantuje maksymalne wykorzystanie czasu.

Warsztaty fotografii kulinarnej z Kingą bardzo mi się podobały. Otrzymałam od Kingi duża dawkę wiedzy teoretycznej i praktycznej podaną w przystępnej formie. Wiem też, nad czym powinnam pracować, w jakim kierunku podążać, co z pewnością pozwoli mi się dalej rozwijać.

Chciałam serdecznie podziękować Kindze za poświęcony mi czas, a wszystkim zainteresowanym z całego serca polecić uczestnictwo w jej kursach.

Nie planowałyśmy tego (to chyba jakaś telepatia), ale w dniu wczorajszym na blogu Kingi także ukazała się relacja z naszych spotkań. Możecie ją przeczytać tutaj.

***
Podoba Ci się ten wpis? Śledź moją stronę na Facebooku lub Google +, aby być na bieżąco z kolejnymi wpisami.

Podobne wpisy